środa, 31 sierpnia 2011

Time goes by.

Przez całe wakacje nienawidziłam poranków, szczególnie tych z intensywnym słońcem, bo o 7.30 byłam już na nogach. Teraz stwierdzam, że jest to świetny wynalazek dla tych, którzy chcą mieć dłuższy dzień. W perspektywie ostatnich 19 dni w Polsce, już nie kwękam ;) Cały czas uzupełniam listę rzeczy do spakowania/kupienia/zrobienia. To jest całkiem dobre rozwiązanie, bo niestety nie da się ogarnąc tego wszystkiego w jeden dzień. Ciągle zastanawiam się nad prezentami dla moich Hostów. Nie wiem czy wspominałam  w ogóle o mojej Host Family. Otóż są rewelacyjni. Często rozmawiamy przez telefon, więc przynajmniej w dniu przylotu nie będę czuła się tak obco. Przez pierwszy tydzień będzie ze mną ich obecna Au Pairka, co też jakoś dodatkowo mnie pociesza - nie będę wrzucona na głęboką wodę. Pierwsze 5 dni spędzę w St. John's University, gdzie przez 5 dni będziemy się wszyscy (jak narazie na Facebooku jest 67 osób) integrować + zdobywać takie niezbędne informacje dotyczące bezpieczeństwa itp. Jestem przeszczęśliwa bo z tego co się orientuje będą 2 dziewczyny z Brazylii, czyli mój portugalski pójdzie w ruch. Od rana siedzę przy książkach, żeby trochę sobie poodświeżać. Wracając do tematu prezentów dla Hostów. Moje dzieciaczki mają 6,7 i 14 lat. Mam pomysł odnośnie prezentów dla tych młodszych, ale ciągle biję sie z myślami co kupić najstarszemu. Zazwyczaj rodzinie kupuje się jakieś drobnostki. Chociaż z tym też jest mały problem, bo osobiście nie jestem fanką stojących figurek itp. Myślałam o jakimś albumie po angielsku o Polsce, tradycyjnych polskich słodyczach czyt. Krówki, Ptasie Mleczka. Tak więc jeśli wpadnie Wam do głowy, co można kupić 14-latkowi to piszcie, bo jestem totalnie zielona. Z tego co widzę na jego profilu na FB to jest fanem sportowym (LA Lakers, New York Knicks, New Jork Jets- niestety nic do mnie nie przemawia). Czekam na jakieś kreatywne pomysły. A teraz idę to moich Frases uteis, czyli portugalski wre!

P.S. Justyno W! Serdecznie Cię pozdrawiam, oraz naszą Millenniowską przygodę (obiecałam, że wspomnę ;) ) Oczywiscie Ciebie Natalia też.  A właśnie. Jeszcze tak totalnie z czapy. http://www.youtube.com/watch?v=dnBhn7YSsnM&feature=grec_index dla chcących poćwiczyć, zbierających się do tego od dawna, mówiących- od jutra się odchudzam. 8 min z ,,przuroczym'' panem, który za każdym razem jak czuję, że umrę mówi z uśmiechem na twarzy, że to wszystko jest przecież ,,nice and easy''
Na dzisiaj chyba starczy ;)

niedziela, 28 sierpnia 2011

How to become Au Pair- czyli co? gdzie? i jak ;)

Moją przygodę nazwę początkowo totalnym zbiegem okoliczności. Dlaczego? Otóż, gdyby pewnego mroźnego dnia w lutym do mojego liceum nie przyszedł konsul, teraz na pewno nie byłabym w takim momencie mojego życia. Przede wszystkim przedstawił nam sporo projektów polsko-amerykańskich. Warto o tym poczytać gdzieś w necie. Jestem pewna, że większość z Was na pewno nie zdaje sobie sprawy ile ma przed sobą możliwości (np. Work&tTravel- dla tych, którzy nie chcą wylatywać na cały rok).
A więc szanowny Pan Konsul wspomniał także o wyjeździe jako Au Pair. Ponieważ mam słabość do dzieciaków to już na samym wstępie ten pomysł mi się mega spodobał. Jak tylko wróciłam do domu zaczełam chodzić po blogach dziewczyn, które już w Stanach są, żeby zobaczyć z czym to się je ;)
No i się zaczęło... ;)
1. Przede wszystkim najpierw musicie znaleźć odpowiednią agencję. Wiem, że jest tego sporo ale nie każda jest w 100% godna polecenia. Ja osobiście wyjeżdżam przez Cultural Care i jak do tej pory naprawde nie mam na co narzekać. Czytałam pare nieprzychylnych komentarzy a porpos tej agencji, ale chyba zawsze tak jest że jak komuś coś nie pójdzie, albo czegoś nie dopilnuje to z góry obarcza za to firmę.
Pod koniec marca miałam pierwsze spotkanie w agencji (w moim przypadku w Warszawie, ale wiem, że Cultural Care organizuje takie spotkania po całej Polsce, tak więc każdy znajdzie coś dla siebie )
2. Spotkanie organizacyjne= wstępna rozmowa predyspozycyjna+ rozmowa po angielsku (nie ma się czego bać, każdy wie, że jedziecie tam także po to, aby nauczyć sie rewelacyjnie mówić po angielsku). Tam także dowiecie się o najważniejszych regułach wyjazdu no i zostaniecie przekierowane do wypełnienia internetowej aplikacji na stronie culturalcare.pl
3. Aplikacja internetowa. Z tym jest już sporo roboty i podejdzcie do tego bardzo poważnie. To będzie wasza pierwsza ,,wizytówka'' dla przyszłej host rodziny. Zadbajcie o to , żeby mieć na komputerze 8-10 Waszych zdjęc z dzieciaczkami. Nie ważne w jakim będą wieku, dla rodziny liczy się to, żebyście naprawde miały doświadczenia w opiece nad dziećmi (chociaż tutaj nie dajcie się zwariować- wiadomo, że w tak młodym wieku nie każdy ma bagaż doświadczeń w tej materii. Jeśli czujecie, że naprawde lubicie spędzać czas z dziećmi i przede wszystkim się tego nie boicie- w końcu to wcale nie jest takie proste, jak się niektórym wydaje). Warto jak najszybciej nakręcić o sobie filmik (około 5min). Pamiętam, że bardzo długo się do tego zabierałam. Możecie sobie wyobrazić, że to wcale nie jest takie proste ;) Polecam wejść ne youtube i wpisac au pair video. Tam będziecie mogli znależć pare podpowiedzi. Swojego filmiki nie zamieszczam ze względów czysto hmm wstydliwych ;) Będziecie musiały/eli dostarczyć także personal reference(3) i childcare reference(3). Do będzie taka ankieta o waszych doświadczeniach w opiece nad dziećmi. Bardzo ważny jest także host familly letter. To w nim bezpośrednio zwracacie się do rodziny, opisujecie siebie, swoje doświadczenia i dlaczego chcecie zostać au pair. Bądźcie sobą! To jest naprawde bardzo ważne ;) Mi wypełnianie całej aplikacji zajęło mniej więcej miesiąc. Jeżeli macie prawo jazdy krócej niż rok, będziecie także musieli napisać driving letter- czyli skót tego co patraficie. Pamiętajcie, że w USA zdobyć prawko jest naprawde łatwo. Dlatego musicie przekonać swoją host family, że jesteście dobrymi kierowcami ;)
4.Oczekiwanie. Tutaj muszę położyć wyjątkowy nacisk na to słowo. Mi poszło całkiem sprawnie. Mój 2 match był tym ostatnim. Ale z tego co wiem, dziewczyny miały nawet 5 chwilowych pojawień się rodziny, które zaraz po prostu ,znikały'. Nie można się zniechęcać. Jeśli pokazaliście się z dobrej strony to na pewno się uda ;)
5. Pierwszy kontakt z rodziną. Czyli rozmowa przez Skype albo telefon. To jest naprawde stresujący moment. Mówię to z własnego doświadczenia. Z jednej strony chce się jak najlepiej wypaść, płynnie gadać po angielsku ale jak słyszy się american english to nagle zapomina się najprostszych słów. Na szczęście u mnie szybko to minęło i każda kolejna rozmowa była już tylko lepsza ;)
6. Final decision. Moment, w którym jedna i druga strona mówi tak ;) No i ten cudowny telefon z agencji w Bostonie- masz dopasowanie ;)
7. Formalności, papiery, dokumenty... Wypiszę wszystko to, co musiałam wysłać/załatwić:
-międzynarodowe prawo jazdy- 35zł
-zaświadczenie lekarskie
-zaświadczenie o niekaralności- 50zł
- kopia prawa jazdy
-kopia świadectwa ukończenia liceum
- wizyta w ambasadzie - 420zl
- umówienie się na wizytę z konsulem - około 50zl minuta połączenia to prawie 5zl)
- opłata sevis- 103zl
8. Pakowanie czyli ten moment, w którym jestem teraz ;)

To tak w wielkim skrócie. Jeśli macie jakieś pytania, to chętnie na nie odpowiem.

I jeszcze opłaty programowe:
-1190zl opłata programowa
-1690zl (ubezpieczenie rozszczerzone- nieobowiązkowe, ale szczerze polecam)
Pozdrawiam i mam nadzieje, że trochę pomogłam ;)

The sooner the better.

A więc stało się! Zamierzałam stworzyć tego bloga jakiś czas temu, ale za każdym razem coś stawało mi na przeszkodzie, albo po prostu mi się nie chciało. W każdym razie wiem, że na pewno chce w miare możliwości ten mój pseudo pamiętnik prowadzić. Chociażby dla samej siebie, żeby za ten rok mieć do czego wracać. Chciałabym także- dopóki jestem jeszcze w Polsce- napisać parę rad dla wszystkich tych, którzy w przyszłości planują podobny wyjazd. Mi zostało już tylko 22 dni. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że naprawde będę w Stanach. To, co wymarzyłam sobie jakiś czas temu rzeczywiście się wydarzy. Powiem Wam szczerze, że to całkiem fajne uczucie.
Jestem teraz na etapie tzw. składania wszystkiego do kupy, czyli spisuje wszystko to, co wpada mi do głowy. Bo jednak spakowanie się na rok to nie lada wyzwanie. I chociaż każdy mi mówi ,spakuj się tylko na pierwsze 3 miesiące' to jednak jak przychodzi co do czego, to ogarnięcie tego wszystkiego wydaje się nie lada wyzwaniem. W kolejnym poście opisze (a przynajmniej postaram się) krok po kroku jak zostać Au Pair, przez ile formalności trzeba przejść no i z własnego doświadczenia napisać, co zrobić, żeby się udało.
A więc miłego czytania Wam życzę ;)