niedziela, 18 września 2011

Last hours, packaging behind me- what more do I need?

Właściwie to potrzebowałabym jeszcze jednej doby, żeby spotkać się z tymi wszystkimi, z którymi po prostu nie zdążyłam. Tak więc bardzo wszystkich przepraszam, jeśli czegoś nie załatwiłam, albo po prostu nie porozmawiałam. Wracając do pakowania, to strach ma wiekie oczy. Wczoraj udało mi się to wszystko ogarnąc, oczywiście z kogoś pomocą  :) 23 kilo bagażu + podręczny+ torba= jestem gotowa na ten rok. Więc dzisiaj pozostaje mi już tylko objadanie się przepysznym obiadem u babci, no i podpatrzenie jak ona robi placki ziemniaczane, które chyba na zawsze pozostaną moim numerem 1.
Trzymając się jeszcze tematu pożegnalnego - bo pewnie zaraz go zmienię, co niestety robię zbyt często- to jeszcze raz dziękuję za imprezę pożegnalną. To było niesamowicie fajne doładowanie energii na cały rok. A właśnie, z góry proszę o podnoszenie statystyk zakładanie konta na Skype- będzie mi bardzo miło, jeśli od czasu do czasu z Wami porozmawiam, no i przede wszystkim- zobaczę.
Chyba nie do końca potrafię sobie wyobrazić, że już jutro będę w Stanach. Jeśli chodzi o lot, to mam przesiadkę w Londynie, gdzie spotkam większość dziewczyn z Europy no i później już bezpośrednio JFK Airport. W moim przypadku - jak już wcześniej wspominałam- trafiłam na rewelacyjną rodzinę, więc mam ogroooomną nadzieję, że wszystko pójdzie tak jak to sobie wymarzyłam i okres przystosowań minie szybko. Muszę iść spakować jeszcze prezenty no i po raz setny odpowiedzieć sobie na pytanie: czy aby zabrałam wszystko ;)
Kochani, nie będę się dłużej rozpisywać i z tego miejsca życzę samej sobie, żeby spełniły się wszystkie marzenia, jakie sobie założyłam już jakiś czas temu. Chyba pisałam o tym, że do piątku mam Au Pair School Training, więc nie wiem jak szybko uda mi się coś tutaj naskrobać. Mam nadzieję, że będziecie tutaj czasami zaglądać.

Wiem, że jestem monotematyczna, ale dziękuję za każdy wyraz wsparcia ;)
So let the story begin... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz